bedava bahis 50 tl deneme bonusu veren siteler cevrimsiz hosgeldin deneme bonus veren siteler


8. 1673 Bitwa pod Chocimiem

 

8.

BITWA POD CHOCIMIEM

11 LISTOPADA 1673 ROKU

(PLANSZA 8.)

 

„Na tę zimę Turcy nie schodzili z pola, ale okopali się pod Chocimem i stali obozem. Nasi panowie hetmani, mając wojsko porządne, litewskie i koronne – wyprawa też była dymowa z województw, chorągwie pancerne bardzo dobre – chcieli im dać pole. Turcy w pole wyniść nie chcieli, że już Tatarowie poszli byli od nich. Nasi tedy inaudito exemplo [niesłychanym przykładem] rezolwowali się [postanowili] do nich szturmować [...]”.

Jan Chryzostom Pasek, Pamiętniki, w: https://wolnelektury.pl/katalog/lektura/pamietniki.html, [dostęp: 11.11.2020].

WALCZĄCE STRONY

Wojska Rzeczypospolitej Obojga Narodów i wojska imperium osmańskiego, przede wszystkim z ejaletu Sylistrii.

WODZOWIE

WOJSKA RZECZYPOSPOLITEJ

Jan Sobieski (17 sierpnia 1629 – 17 czerwca 1696) – od 1668 roku hetman wielki koronny, od 1674 roku król polski. Urodził się w zasłużonej dla Rzeczypospolitej rodzinie szlacheckiej, z długimi tradycjami wojskowymi. Jego pradziadkiem był hetman wielki koronny Stanisław Żółkiewski. W młodości przyszły król uczył się w Akademii Krakowskiej, a następnie wyjechał za granicę, aby studiować tajniki sztuki wojennej. Biegle władał kilkoma językami oraz przejawiał zainteresowanie różnymi dziedzinami nauki.

W 1649 roku wziął udział w walkach z Chmielnickim, dwa lata później uczestniczył w bitwie pod Beresteczkiem, gdzie został ranny. W czasie potopu szwedzkiego stanął najpierw po stronie Szwedów, ale wkrótce powrócił na stronę Jana Kazimierza. W 1666 roku był faktycznym dowódcą wojsk królewskich w przegranym pod Mątwami starciu z siłami zbuntowanego Jerzego Lubomirskiego. W kolejnych latach uczestniczył w zwycięskiej kampanii na Podolu przeciwko czambułom tatarskim. Położył wielkie zasługi przy odbudowie siły husarii, który to typ jazdy, z braku funduszy i poniesionych strat w minionych wojnach, przeżywał po 1660 roku widoczny kryzys. W kampanii chocimskiej dowodził całością sił Rzeczypospolitej, a w dowodzeniu wojskami koronnymi wspierał go hetman polny koronny Dymitr Jerzy Wiśniowiecki (1631–1682).

Michał Kazimierz Pac (około 1624 – 4 kwietnia 1682) – hetman wielki litewski, wojewoda wileński. Walczył przeciwko Chmielnickiemu, przeciwko Szwedom w czasie potopu, a po 1660 roku także przeciw Moskwie. Jako hetman przyczynił się do rozbudowy artylerii wojsk litewskich i wprowadzenia przepisów mających na celu podtrzymanie dyscypliny w ich szeregach. Był przeciwnikiem związanego z Janem Sobieskim stronnictwa profrancuskiego, co prowadziło do licznych ostrych konfliktów między obu hetmanami wielkimi. Uczestniczył w wyprawie chocimskiej w 1673 roku, mając u boku hetmana polnego litewskiego Michała Kazimierza Radziwiłła (1635–1680).

IMPERIUM OSMAŃSKIE

Husejn Pasza (?–1674?) – bejlerbej ejaletu Sylistrii, północnej prowincji imperium osmańskiego. Tytuł bejlerbeja (beja bejów) odpowiadał tytułowi „wielkiego księcia”, a nadawany był gubernatorom prowincji przez sułtana. Jednym z zadań bejlerbeja było dowodzenie wojskami podporządkowanego sobie obszaru. Niestety, ze względu na skąpy materiał źródłowy, historycy nie dysponują innymi informacjami na temat tego dostojnika tureckiego.

MIEJSCE BITWY

Bitwa została stoczona na prawym (tureckim) brzegu Dniestru, na dominującym nad okolicą płaskowzgórzu, gdzie znajdował się zamek chocimski i przylegający do niego obóz turecki. Od północy i południa płaskowzgórze było otoczone przez głębokie jary o stromych, urwistych zboczach, co w ocenie Turków uniemożliwiało lub przynajmniej znacząco utrudniało użycie jazdy.

Obóz turecki usytuowany był na południe od zamku i został połączony z nim przerzuconym nad jarem zwodzonym mostem. Od wschodu Turcy mieli za plecami Dniestr. Aby utrzymać bezpieczne połączenie z Kamieńcem Podolskim, na rzece wzniesiono most pontonowy, a jego wylot na lewym brzegu umocniono niewielkim szańcem. Główne umocnienia tureckie broniły obozu od strony zachodniej. Tutaj, wykorzystując pozostałości polskich okopów z 1621 roku, tureccy inżynierowie, dorównujący kunsztem budowniczym fortyfikacji z Europy Zachodniej, wznieśli umocnione wały oraz otoczyli głębokimi suchymi fosami. Aby poprawić bezpieczeństwo powierzonych sobie wojsk, Husejn Pasza kazał wzmocnić umocnieniami ziemnymi leżące nad jarami stanowiska w północnej i południowej części obozu.

BITWA

W 1672 roku wojska tureckie, wykorzystując osłabienie Polski w wojnach ze Szwedami i Rosją, wkroczyły w granice Rzeczypospolitej, opanowały nadgraniczną twierdzę w Kamieńcu Podolskim, po czym skierowały się na Lwów. Polacy, mimo wysiłków hetmana Jana Sobieskiego, nie byli w stanie szybko i skutecznie przeciwstawić się najeźdźcy z użyciem większych sił. W obliczu zagłady Lwowa zdecydowano się zawrzeć traktat, który podpisano w październiku 1672 roku w Buczaczu. Warunki, jakie narzuciła zwycięska Turcja, były upokarzające: prawobrzeżna Ukraina i Podole miały trafić w ręce tureckie, a państwo polsko-litewskie musiało się zobowiązać do płacenia sułtanowi rocznego „upominku”, wynoszącego 22 tysiące dukatów w złocie. W rzeczywistości był to haracz, który sprowadzał Rzeczpospolitą do roli wasala Turcji.

Traktat buczacki musiał jednak zostać zaakceptowany przez sejm. Oburzona szlachta odrzuciła jego postanowienia. Zamiast ratyfikacji zdecydowano o uchwaleniu podatków na zaciąg sześćdziesięciotysięcznej armii.

Życie wkrótce zweryfikowało te postanowienia. Zamiast planowanych 7 milionów złotych udało się zebrać jedynie 4, co pozwoliło na opłacenie 37,5 tysiąca żołnierzy w Koronie i 9 tysięcy w Wielkim Księstwie. Na początku października 1673 roku siły koronne pod wodzą hetmana wielkiego Jana Sobieskiego zgromadziły się między Hrubieszowem a Lwowem, po czym, nie czekając na ociągających się Litwinów, ruszyły na Podole z zamiarem przekroczenia Dniestru i przeniesienia działań wojennych na turecką stronę granicy. Przeprawa rozpoczęła się 26 października i trwała cztery dni, podczas których nadciągnęły wojska litewskie pod dowództwem hetmana wielkiego litewskiego Michała Kazimierza Paca. Mimo niechęci Litwinów do niezwłocznego kontynuowania dalszych działań, hetman Sobieski zdecydował o marszu w stronę Chocimia, gdzie stacjonowały główne siły tureckie. Działać należało szybko, bowiem zimne deszcze i przymrozki zaczęły dawać się już żołnierzom we znaki, a podmokłe trakty stawały się coraz trudniejsze do pokonania.

Armia Rzeczypospolitej liczyła niecałe 30 tysięcy żołnierzy z 65 działami. W odróżnieniu od wcześniejszych wojen, w czasie których w składzie sił polskich dominowała konnica, proporcje między jazdą a piechotą były tym razem podobne. Jazdę tworzyło 12 ciężkozbrojnych chorągwi husarskich (1690 koni), 3 chorągwie arkebuzerskie (342 konie), 109 chorągwi pancernych (czyli kozackich koronnych i petyhorskich litewskich – łącznie 11 055 koni) oraz 19 chorągwi lekkiej jazdy wołoskiej (1619 koni). Do tego należy doliczyć także 19 chorągwi dragonów (przeznaczonych do walki pieszej, ale przemieszczających się w szyku konnym – 5828 porcji) oraz oddziały piechoty: 23 regimenty cudzoziemskiego autoramentu (7888 porcji) i 4 roty piechoty typu węgierskiego (500 porcji).

Opór Polakom stawić miały siły bejlerbeja Sylistrii Husejna Paszy, które gromadziły się w dawnym polskim obozie pod Chocimiem już od początku lipca 1673 roku. W znacznym stopniu opierały się one na konnych oddziałach pospolitego ruszenia (spahisów lub inaczej sipahów) z tej prowincji.

W ówczesnej Turcji formacja ta stanowiła trzon jazdy i wyróżniała się męstwem oraz bitnością. Gorzej było z dyscypliną w czasie bitwy – spahisi potrafili z niezwykłym impetem uderzyć na wroga, ale ataki te były zazwyczaj źle dowodzone i chaotyczne, co prowadziło do wysokich strat i częstych, nieskoordynowanych odwrotów. W boju wspierały ich zatem jednostki z korpusu janczarów, czyli regularnej piechoty sułtańskiej. Oddziały te słynęły z dużych walorów bojowych, zwłaszcza jeśli przyszło im walczyć w obronie przy wsparciu armat i zza umocnień.

Poza wojskami feudalnymi i janczarami bejlerbej prawdopodobnie miał także do dyspozycji własne wojska nadworne, liczące zapewne do kilkuset ludzi, oraz kilka tysięcy niepewnych Mołdawian i Wołochów. W sumie Husejn Pasza dysponował około 30 tysiącami żołnierzy i 50 armatami, ale mógł też liczyć na dziesięciotysięczny garnizon Kamieńca Podolskiego oraz stojące w okolicach Cecory i Jass wojska bejlerbeja Aleppo Kapłana Mustafy Paszy. Liczyły one od 3 do 4 tysięcy żołnierzy, jednak Sobieski był przekonany, że są one zdecydowanie liczniejsze, i obawiał się ich przybycia na pole bitwy. Ważnym atutem Turków był także fakt, że ich wojska były wypoczęte i dobrze zaopatrzone, w przeciwieństwie do nadciągających wojsk Rzeczypospolitej, które dotarły pod Chocim po prawie miesiącu marszu i przebyciu 300 kilometrów.

9 listopada 1673 roku utrudzeni żołnierze polscy i litewscy ujrzeli obóz turecki w Chocimiu. Wojska Husejna Paszy przywitały ich biciem z dział, a przed linią okopów pojawili jeźdźcy tureccy. Natychmiast skoczyli ku nim polscy lekkozbrojni, aby osłonić w ten sposób budowę taboru, w którym wojska Sobieskiego mogłyby znaleźć schronienie. Walka harcowników pochłonęła kilkadziesiąt ofiar, a o zmroku Polacy i Litwini zeszli z pola, zabezpieczając się od strony przeciwnika licznymi pikietami.

Następnego dnia o świcie polska artyleria otworzyła ogień w stronę obozu tureckiego. Pod jego osłoną hetmani rozpoczęli ustawiać wojska do bitwy. Pułki koronne zajęły prawe skrzydło, ustawiając się na przestrzeni między Dniestrem a drogą na Jassy. Jazda stanęła w drugiej linii, a piechota, dragonia oraz artyleria – w pierwszej. W centrum znajdowało się stanowisko dowodzenia hetmana Sobieskiego, a tuż obok pozycje zajął hetman Wiśniowiecki. Po drugiej stronie drogi na Jassy ustawiły się siły litewskie – hetman wielki Pac bliżej centrum, a hetman polny Radziwiłł bliżej Dniestru i zamku chocimskiego Husejn Pasza zdecydował się przyjąć bitwę obronną za wałami obozu. W pierwszej linii ustawił 2 tysiące janczarów, kolejne 6 tysięcy piechurów rozmieścił na skrzydłach. Jazda pozostawała wewnątrz obozu, zajmując pozycje w gąszczu namiotów, wozów i stajni, które mogły stać się dla atakujących prawdziwą pułapką. Turecki wódz obawiał się, że mogą one także przeszkadzać w przemieszczaniu się podległych mu oddziałów, dlatego część wozów tuż przed starciem odesłał na drugi brzeg Dniestru do Kamieńca. Polacy kontynuowali ostrzał obozu, podchodząc coraz bliżej do wałów. Ostrzał musiał zrobić wrażenie na przeciwniku, bowiem niespodziewanie oddziały mołdawsko-wołoskie opuściły swoje pozycje i przeszły na stronę polską. Zaskoczyło to Husejna Paszę i uszczupliło jego siły o około 6 tysięcy żołnierzy. Sobieski nie zdecydował się jednak wykorzystać nowych sił w boju i polecił im usunąć się z pola bitwy. Pod wieczór jeden z regimentów piechoty koronnej wsparty chorągwią kozacką uderzył na okopy tureckie. Natarcie zostało odparte przez janczarów, ale pozwoliło Sobieskiemu lepiej rozpoznać pozycje Osmanów. Hetman wielki postanowił wstrzymać kolejne ataki, ale zdecydował, aby wojska nie opuszczały swoich pozycji i co jakiś czas niepokoiły ostrzałem stanowiska tureckie.

Nastała ciemna i zimna noc, zaczął również prószyć śnieg. Wielu żołnierzy tureckich nie było przyzwyczajonych do takich temperatur, ale nie mogli opuścić swoich pozycji, bo atak polsko-litewski mógł nastąpić w każdej chwili.

Marzli także i Polacy, kilku nawet zmarło z wychłodzenia, ale hetman Sobieski własnym zachowaniem dawał żołnierzom przykład wytrwałości. Wysiłek i poświęcenie opłaciło się jednak, bo gdy rankiem 11 listopada zaczęło szarzeć, oczom żołnierzy Rzeczypospolitej ukazały się okopy nieprzyjacielskie w znacznej części opuszczone przez Turków. Wielu z nich, nie mogąc wytrzymać zimna, lodowatego wiatru i zacinającego śniegu, wróciło do namiotów, aby znaleźć choć trochę ciepła. Na to właśnie liczył Sobieski.

O godzinie 7 rano zahuczały polskie i litewskie armaty, a po 15 minutach do boju ruszyła piechota i dragonia. Sobieski osobiście poprowadził atak na prawe skrzydło tureckie, nie dotarł jednak do okopów, lecz z odległości 30–40 metrów kierował walką. Zaskoczeni nagłym atakiem nieliczni obrońcy zostali szybko wyrzuceni z szańców, a polscy piechurzy przystąpili do rozkopywania tureckich umocnień, aby umożliwić atak jeździe. Zrozpaczony Husejn Pasza próbował od razu kontratakować siłami bośniackich i rumelijskich spahisów, ale z powodu zaskoczenia i tłoku w tureckim obozie jazda osmańska nie była w stanie wykonać swojego zadania. Piechurzy i dragoni skutecznie odpierali ataki ogniem muszkietów, nie przerywali pracy i wkrótce wyłom w tureckich liniach stał się na tyle szeroki, żeby do walki wkroczyły chorągwie husarskie i pancerne. Potężne uderzenie jazdy koronnej kierowane przez wojewodę ruskiego Stanisława Jabłonowskiego wdarło się do obozu tureckiego. Między namiotami rozgorzał zażarty bój kawaleryjski.

Tymczasem na lewym skrzydle wojsk polsko-litewskich także zawrzał bój, choć Litwinom nie udało się od razu odnieść sukcesu. Idące w pierwszej linii do ataku regimenty piesze przez kilka godzin próbowały złamać opór janczarów. Udało się to dopiero koło południa, a wówczas obaj hetmani litewscy także poprowadzili szarżę swojej jazdy w środek wrogiego obozu. Widząc, że dalszy opór jest beznadziejny, Husejn Pasza przeprawił się po moście na drugą stronę Dniestru i uciekł do Kamieńca. Część jego wojsk, złożona przede wszystkich z zislamizowanych Bośniaków, próbowała jeszcze desperacko kontratakować, ale kolejna szarża Polaków prowadzonych przez hetmana polnego Dymitra Jerzego Wiśniowieckiego rozbiła tę desperacką próbę zmiany losów bitwy. Teraz nic już nie mogło odwrócić polskiego zwycięstwa. Ten, kto nie zginął w walce wśród namiotów, próbował szukać ucieczki przez most. Ostrzeliwana przez polskie armaty konstrukcja zawaliła się jednak pod ciężarem tureckich uciekinierów i wielu żołnierzy osmańskich utonęło w lodowatym Dniestrze. Bitwa zakończyła całkowitym zwycięstwem Sobieskiego i podległych mu oddziałów.

PO BITWIE

Pogrom sił tureckich był całkowity. W walce padło 8 tysięcy janczarów i drugie tyle spahisów, śmierć dosięgła także dowódców – zginęli bejlerbejowie Rumelii, Siwasu, Bośni i Salonik. Husejn Pasza wprawdzie ocalał, ale wkrótce otrzymał od sułtana jedwabny sznurek z nakazem popełnienia samobójstwa.

Straty wojsk Rzeczypospolitej szacowane są na 1200–1500 zabitych. Było też wielu rannych. Poważne osłabienie stanowiła strata wielu koni, choć część ubytków można było uzupełnić bogatą zdobyczą, jaką zwycięzcy znaleźli w obozie tureckim.

Świetne zwycięstwo wojsk Rzeczypospolitej przekreśliło haniebny układ zawarty w Buczaczu i otworzyło nowy rozdział w wojnie polsko-tureckiej. Niestety, wieści o zwycięstwie nie dożył król Michał Korybut Wiśniowiecki, który zmarł 10 listopada 1673 roku we Lwowie. W obliczu trwającej wojny w czasie elekcji 1674 roku szlachta wybrała na króla zwycięzcę spod Chocimia – Jana Sobieskiego. Nowy władca – jako Jan III – przez kolejne dwa lata prowadził jeszcze zwycięskie kampanie na Ukrainie i Podolu, ale osłabiona Rzeczpospolita nie mogła długo kontynuować wojny. W 1676 roku zawarto traktat w Żurawnie. Na jego mocy Podole pozostało w rękach Osmanów, ale sułtan nie odważył się już zażądać haraczu.