8. Wyzwolenie ziem polskich 1944–1945
8.
WYZWOLENIE ZIEM POLSKICH 1944–1945
(MAPA 9.)
KALENDARIUM WYDARZEŃ
- styczeń 1944 – wojska sowieckie w marszu na zachód przekraczają dawną granicę polsko-sowiecką;
- luty 1944 – oddziały 27. Wołyńskiej Dywizji Piechoty AK, jako pierwsze oddziały Polski Podziemnej, przystępują do realizacji planu „Burza”;
- 7 lipca 1944 – rozpoczyna się operacja „Ostra Brama” – szturm AK na Wilno;
- 21 lipca 1944 – w Chełmie Lubelskim ogłoszono powstanie Polskiego Komitetu Wyzwolenia Narodowego;
- 1 sierpnia 1944 – w Warszawie AK przystępuje do powstania przeciw Niemcom;
- 2 października 1944 – upadek powstania warszawskiego;
- 17 stycznia 1945 – oddziały ludowego Wojska Polskiego zajmują ruiny Warszawy;
- 18 marca 1945 – oddziały 1. Armii Wojska Polskiego zdobywają Kołobrzeg, kończą się walki o przełamanie umocnień Wału Pomorskiego.
Już we wrześniu 1939 roku, gdy powstała konspiracyjna Służba Zwycięstwu Polski, zakładano, że organizacja powstaje w celu podjęcia w dogodnym momencie walki z Niemcami o wyzwolenie Polski. Oczywiście liczono przy tym, że decydujące rozstrzygnięcie militarne w wojnie nastąpi na Zachodzie, gdy Francja i Wielka Brytania pobiją Niemcy. Wiosna 1940 roku i klęska Francji niezwykle boleśnie zweryfikowała te nadzieje. Dlatego zarówno rząd polski w Londynie, jak i struktury konspiracyjne w kraju musiały znaleźć inny sposób na przygotowanie się do walki o niepodległość Polski.
Zapadła decyzja, że najlepszym rozwiązaniem będzie przygotowanie struktur konspiracyjnych do wybuchu powstania. Przez cały czas trwania okupacji najpierw ZWZ, a potem AK przygotowywały swych członków na ten właśnie moment. Gromadzono broń w tajnych magazynach, szkolono kadry dowódcze oraz prowadzono akcję uświadamiania społeczeństwa o celach działania Polski Podziemnej. Mimo wszystko nie oznaczało to, iż zrezygnowano z akcji zbrojnych. Prowadzić je jednak miały przede wszystkim specjalnie stworzone w tym celu oddziały Kedywu (Kierownictwa dywersji) i wybrane oddziały partyzanckie.
Wybuch powstania miał nastąpić w decydującym momencie wojny, kiedy szala przechyli się już na stronę przeciwników Niemiec. Liczono, że w takiej sytuacji rząd polski w Londynie skieruje do okupowanego kraju 1. Samodzielną Brygadę Spadochronową, która wesprze w walce oddziały AK. Takie rozwiązania przewidywano jeszcze na początku 1943 roku.
Sytuacja diametralnie zmieniła się jednak po niemieckich klęskach pod Stalingradem i Kurskiem. Oczywistym stało się wówczas, że nie wojska aliantów zachodnich, a sowiecka Armia Czerwona pierwsza wkroczy na ziemie polskie. Oznaczało to zatem wejście oddziałów państwa, z którym rząd polski nie utrzymuje stosunków dyplomatycznych. Spodziewano się również, że w takich okolicznościach Stalin będzie dążył do ułatwienia polskim komunistom przejęcia władzy, choć wielu polskich przywódców zakładało, że „sojusznik naszych sojuszników” zostanie powstrzymany w swych zapędach przez Brytyjczyków i Amerykanów.
Wątpliwości takich nie miał jednak nowy Naczelny Wódz, generał Kazimierz Sosnkowski. W październiku 1943 roku przesłał do okupowanego kraju rozkaz o rozpoczęciu przygotowań do podjęcia jawnej walki z Niemcami, ale jednocześnie nakazywał ponowne przejście do konspiracji w razie wrogiej postawy wkraczających Sowietów. Rozkaz został jednak samowolnie zmodyfikowany przez Komendanta Głównego Armii Krajowej generała Tadeusza Komorowskiego „Bora” który chciał, aby oddziały AK z całą siłą przystąpiły do akcji dywersyjno-sabotażowych przeciwko Niemcom w miarę zbliżania się wojsk sowieckich. „Bór” planował, że takie wystąpienie przybierze charakter lokalnych powstań, które najpierw ogarną polskie Kresy, a potem będą obejmować kolejne ziemie, wraz z przesuwaniem się linii frontu na zachód. Przeceniając siły AK, przewidywał możliwość wyzwolenia wielu miejscowości tylko jej siłami. Natychmiast po zakończeniu walk miały ujawnić się zakonspirowane struktury Delegatury Rządu na Kraj, przejąć władzę cywilną i powitać wchodzących Sowietów w roli gospodarzy. Plan opatrzono kryptonimem „Burza”.
Plan „Bora” zawierał jednak dwie błędne przesłanki: po pierwsze zakładał, że wojska niemieckie szybko ulegną demoralizacji (jak pod koniec I wojny światowej) i będą się cofać, po drugie przewidywał, że Sowieci uznają AK za sojuszników. Tak się jednak nie stało.
W styczniu 1944 roku Armia Czerwona przekroczyła przedwojenną granicę Rzeczypospolitej. W tej sytuacji Komenda Główna AK podjęła decyzję o rozpoczęciu planu „Burza”. Jako pierwsze do walki miały przystąpić siły AK na Wołyniu liczące kilka tysięcy żołnierzy i współpracujących z nimi członków chłopskiej samoobrony. Wbrew założeniom planu dowództwo AK na Wołyniu zdecydowało się nie atakować niemieckich garnizonów w miastach i wsiach, ale skupić wszystkie siły w jeden duży związek operacyjny. W ten sposób powstała 27. Wołyńska Dywizja Piechoty AK, licząca około 6 tysięcy żołnierzy. Dowództwo dywizji przewidywało, że taka koncentracja oddziałów wzmocni prestiż Polaków w oczach Sowietów. Zabieg ten jednak nie sprawdził się do końca, a znacznie osłabił siły polskie na prowincji, gdzie największe niebezpieczeństwo dla Polaków groziło nie ze strony Niemców czy Sowietów, ale ze strony oddziałów Ukraińskiej Powstańczej Armii.
Sowieci początkowo przystali na propozycję wspólnej walki dywizji u swego boku. W marcu 1944 roku Polacy walczyli więc wraz z Armią Czerwoną w rejonie Kowla i Włodzimierza Wołyńskiego. W kwietniu w wyniku niemieckich kontrataków dywizja znalazła się w okrążeniu i została pozbawiona sowieckiego wsparcia. Straty sięgnęły blisko 50 procent wyjściowych stanów. W tej sytuacji podjęto decyzję o przebijaniu się dywizji na Polesie wołyńskie, aby tam kontynuować walkę w ramach „Burzy”. Jednak wobec przewagi niemieckiej dywizja musiała się podzielić. Część oddziałów zdecydowała się wrócić na wschód i przekroczyć linię frontu, co udało się, ale za cenę wysokich strat. Większość podjęła próbę przedarcia się na Lubelszczyznę, gdzie dywizja dotarła w lipcu 1944 roku.
Tymczasem w czerwcu 1944 roku na froncie wschodnim rozpoczęła się wielka ofensywa sowiecka, którą opatrzono kryptonimem „Bagration”. Doprowadziła ona do rozbicia niemieckiej Grupy Armii „Środek” i szybkiego odwrotu wojsk niemieckich z terenów Białorusi i Ukrainy. Do ziem polskich zbliżały się wojska trzech frontów sowieckich: 2. Frontu Białoruskiego generała Gieorgija Zacharowa, 1. Frontu Białoruskiego generała Konstantego Rokossowskiego oraz 1. Frontu Ukraińskiego generała Iwana Koniewa. W tej sytuacji w lipcu 1944 roku do realizacji planu „Burza” przystąpiły oddziały wileńskiej i nowogródzkiej AK. Ich zadaniem było przede wszystkim opanowanie Wilna. Operacja opatrzona została kryptonimem „Ostra Brama”.
O świcie 7 lipca uzbrojeni w broń lekką partyzanci uderzyli na miasto. W wyniku złej koordynacji działań oraz niesubordynacji części dowódców z 12 tysięcy żołnierzy AK do szturmu ruszyło zaledwie około 4 tysiące, co nie stanowiło zagrożenia dla niemieckiego garnizonu liczącego blisko 20 tysięcy frontowych żołnierzy. Atak został odparty. Po kilku godzinach Polacy podjęli kolejne natarcie, tym razem wspierani już przez zbliżające się do miasta oddziały Armii Czerwonej, w tym liczne siły pancerne i artylerię. Walki o miasto trwały w sumie sześć dni, a polskie i sowieckie oddziały ramię w ramię musiały zdobywać ulicę po ulicy. Po zwycięstwie współpraca jednak zakończyła się. Większość polskich żołnierzy, w tym niemal cała komenda Wileńskiego Okręgu AK, została aresztowana i wywieziona w głąb ZSRS. Nieliczni próbowali przebić się z bronią w ręku do Puszczy Rudzkiej lub Grodzieńskiej. Ostatnie oddziały z akowskim rodowodem utrzymały się na Wileńszczyźnie do początku lat pięćdziesiątych.
Podobny scenariusz jak w Wilnie rozegrał się we Lwowie. Do walki u boku Armii Czerwonej przystąpiło około 3 tysięcy partyzantów AK, z tym że większość znajdowała się w samym Lwowie. Obrona niemiecka nie była skuteczna i wiele obiektów, a nawet całe dzielnice, opanowało AK. Tam, gdzie Niemcy stawili silniejszy opór, likwidowano go wspólnie z oddziałami sowieckimi, które 23 lipca wkroczyły do miasta. Po czterech dniach Lwów został całkowicie wyzwolony. 2 sierpnia 1944 roku Sowieci aresztowali ujawnione struktury Delegatury Rządu na Kraj oraz dowództwo AK i przewieźli do więzień w Charkowie i Kijowie.
Równolegle z walkami we Lwowie toczyły się walki w ramach „Burzy” na Białostocczyźnie i Lubelszczyźnie. Oddziały AK samodzielnie bądź razem z Armią Czerwoną wyzwoliły między innymi Chełm, Lublin, Zamość, Ryki, Puławy, Dęblin. Wszędzie tam zaczęli ujawniać się i przejmować władzę członkowie Delegatury Rządu na Kraj. Działania te cieszyły się od samego początku przychylnością i poparciem społeczeństwa polskiego. Powszechna i sprawna struktura Polski Podziemnej miała duży autorytet, a jej decyzje i wskazania kształtowały opinię publiczną na wyzwolonych terenach.
Tymczasem tereny Lubelszczyzny miały stać się miejscem, w którym komuniści chcieli rozpocząć swoją walkę o władzę w powojennej Polsce. Na Kresach nie ujawniali swojej obecności, bowiem już dawno uznali, że ziemie te należą do ZSRS. Po przekroczeniu przez wojska sowieckie linii Bugu sytuacja się zmieniła. Propaganda komunistyczna ogłosiła, że od tego wydarzenia rozpoczęło się wyzwalanie ziem polskich spod okupacji.
21 lipca 1944 roku powstał w Moskwie Polski Komitet Wyzwolenia Narodowego (PKWN) na czele z Edwardem Osóbką-Morawskim. Dzień później w audycji radiowej Związku Patriotów Polskich z Moskwy ogłoszono tekst Manifestu PKWN. Informowano w nim społeczeństwo polskie o powstaniu nowej władzy i o jej programie oraz odmawiano rządowi Rzeczypospolitej Polskiej w Londynie i jego Delegaturze na Kraj prawa występowania w imieniu Polaków. Jednak dopiero 27 lipca przedstawiciele PKWN dotarli na Lubelszczyznę, gdzie pod opiekuńczymi skrzydłami sowieckiego kontrwywiadu wojskowego Smiersz i NKWD rozpoczęli swoją działalność. Jednym z pierwszych kroków, jakie podjęli, była organizacja wkroczenia do Lublina oddziałów ludowego Wojska Polskiego generała Zygmunta Berlinga sformowanego na terenach ZSRS i polskich Kresach. Widok licznych i dobrze uzbrojonych formacji, w polskich mundurach i z orzełkami na czapkach, miał wywołać efekt propagandowy i skłonić ku nowej władzy serca Polaków. Jednocześnie rodzące się struktury polskiego Urzędu Bezpieczeństwa oraz formacje sowieckie przystąpiły do rozprawy z AK i Delegaturą Rządu. Aresztowania, internowania i deportacje, a później także coraz częstsze mordy na działaczach podziemia przyczyniły się w ogromnym stopniu do zdobycia władzy przez komunistów.
Powstanie PKWN oraz docierające ze wschodu informacje o aresztowaniach oddziałów AK na Wileńszczyźnie, Lubelszczyźnie i Rzeszowszczyźnie zmusiły dowództwo AK i Delegaturę Rządu na Kraj do rozważenia decyzji o wybuchu powstania w Warszawie. Sądzono, że samodzielne opanowanie Warszawy przez Polaków musiałoby odbić się echem na całym świecie i dawałoby niebagatelny argument rządowi polskiemu w rozmowach ze Stalinem. Ponadto liczono, że Sowieci po wkroczeniu do wyzwolonego miasta nie będą mogli bezkarnie zlikwidować struktur Polskiego Państwa Podziemnego, gdyż wywoła to sprzeciw Wielkiej Brytanii i Stanów Zjednoczonych. Dlatego też 31 lipca delegat rządu Jan Stanisław Jankowski i Komendant Główny AK generał Tadeusz Komorowski „Bór” podjęli decyzję o rozpoczęciu walk w Warszawie w dniu 1 sierpnia o godz. 17.00 (godzina „W”).
Do walki o stolicę stanęło 25 tysięcy żołnierzy AK, ale tylko co dziesiąty z nich posiadał broń. Mimo to udało się opanować znaczne obszary Warszawy. Tylko w pierwszym tygodniu Niemcy wymordowali ponad 50 tysięcy mieszkańców. Powstańcy byli wypierani z kolejnych dzielnic, a przeciw niemieckim czołgom, samolotom i artylerii rakietowej mogli co najwyżej używać butelek z benzyną i nielicznej broni zrzuconej na spadochronach przez samoloty alianckie lub zdobytej w walce. Liczono, że pomocy powstaniu udzielą stojące za Wisłą wojska sowieckie i oddziały ludowego Wojska Polskiego, które we wrześniu zdobyły warszawską Pragę. Na rozkaz Stalina Sowieci wstrzymali jednak działania, ograniczając się do dokonywania sporadycznych i niewielkich zrzutów. Bardziej zdecydowane kroki podjął dowódca 1. Armii Wojska Polskiego generał Berling, wysyłając za Wisłę wybrane pułki 2. i 3. Dywizji Piechoty. Siły te były jednak zbyt szczupłe, aby odwrócić losy powstania. Z pomocą powstańczej Warszawie nie dotarły też oddziały AK idące z Gór Świętokrzyskich, a siły partyzantów z Kampinosu, z których część wzięła udział w walkach na Żoliborzu, okazały się niewystarczające.
Powstanie upadło 2 października. W walkach zginęło prawie 18 tysięcy powstańców i od 150 do 200 tysięcy cywilów. Pozostali przy życiu mieszkańcy musieli opuścić Warszawę, która została następnie prawie w całości zburzona. Niemcy przyznali się do straty 1,5 tysiąca zabitych.
Klęska powstania warszawskiego oznaczała fiasko planu „Burza”. Walczące jeszcze oddziały AK musiały się rozwiązać lub ponownie zejść do konspiracji. Struktury podziemnej armii oraz Delegatury Rządu na Kraj zostały jednak znacznie osłabione, a ich prestiż i autorytet w społeczeństwie uległ znacznemu osłabieniu. 19 stycznia 1945 roku nowy dowódca AK generał Leopold Okulicki „Niedźwiadek” wydał rozkaz o rozwiązaniu Armii Krajowej. W konspiracji mieli pozostać dowódcy. Rozkazu komendanta nie posłuchało jednak wiele oddziałów, które zdecydowane były trwać dalej z bronią w ręku.
W styczniu 1945 roku Armia Czerwona ruszyła do kolejnej ofensywy przeciw Niemcom. W ramach operacji wiślańsko-odrzańskiej do marca 1945 roku Sowieci wyparli siły Wehrmachtu z ziem polskich. W składzie 1. Frontu Białoruskiego generała Gieorgija Żukowa wzięły w tym udział jednostki 1. Armii ludowego Wojska Polskiego (1., 2., 3., 4. i 6. Dywizja Piechoty, 1. Brygada Pancerna, 1. Brygada Kawalerii). 17 stycznia 1945 roku Polacy wkroczyli do ruin Warszawy, a w następnych tygodniach ruszyli ku Pomorzu Zachodniemu. Po przekroczeniu polsko-niemieckiej granicy z 1939 roku wzięli udział w walkach o przełamanie niemieckich pozycji na Wale Pomorskim. W marcu 1945 roku 3., 4. i 6. Dywizja uczestniczyły w szturmie Kołobrzegu, gdzie po zakończeniu walk dokonały symbolicznego aktu zaślubin Polski z morzem. W kwietniu 1945 roku oddziały 1. Armii, dowodzone przez generała Stanisława Popławskiego, wkopały słupy graniczne nad brzegami Odry, po czym uczestniczyły w forsowaniu rzeki. W tym samym czasie, w ramach 1. Frontu Ukraińskiego generała Iwana Koniewa, słupy graniczne w polskich barwach nad brzegami Nysy Łużyckiej wkopali żołnierze 2. Armii ludowego Wojska Polskiego generała Karola Świerczewskiego (5., 7., 8., 9. i 10. Dywizja Piechoty, 16. Brygada Pancerna, 2. Dywizja Artylerii). Armia wzięła następnie udział w operacji łużyckiej, podczas której poniosła krwawe straty pod Budziszynem.